Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Nalewy dążenie do świadomych snów - REBOOT
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Nalewy dążenie do świadomych snów - REBOOT
Autor Wiadomość
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Sen #1: Bawiłem się na podwórku z psem, kiedy na pięknej czystej błękitnej ozonosferze ujrzałem cepelinopodobne coś, które wydawało trzaski przypominające pokonywanie prędkości dźwięku. Pomyślałem, że być może trzecia wojna światowa się rozpoczęła i spróbują zbombardować Polskę. Nie myliłem się. Po chwili machina otworzyła podwozie, z niej zaczęły wypadać różnej maści torpedy, bomby, rakiety. Prawdopodobnie wszystkie ich rodzaje jakie widziałem w życiu. Była zielona gruba z czerwonym smokiem, czarna chuda z czerwoną końcówką, każdy by mógł znaleźć coś dla siebie. Ta która wydawała mi się najcięższą najszybciej spadła na ziemie, po czym w niebo wyleciał gejzer pyłu. Widok przypominał mi jeżowce z podmorskich głębin. Był wręcz cudowny. Po chwili jednak uświadomiłem sobie że to nei czas i miejsce na podziwianie katastroficznych pejzaży, więc wziąłem psa pod pachę, wbiegłem do domu i rzuciłem go do piwnicy. To samo zrobiłem z kocami, dwyanem i suchym prowiantem. Myślałem żeby wziąć jeszcze radio, ale uznałem że odwyk od elektroniki dobrze mi zrobi więc zakmnąłem przejście, rozłożyłem na podłodze dywan, położyłem się obok psa, położyłem na nas koc i zasnęliśmy. Widok miśka był słodziutki.

Sen #2: Kolażanka napisała mi na matematyce list, poczym rzuciała mi go do tyłu. Treść brzmiała następująco:
- Dlaczego wstąpiłeś do DreamWalkerów, nie boisz się NightStalkerów?
- Czemu dalej podróżujesz po astralu?
- Naucz mnie świadomie śnić.
Zakreśliłem słowa "DreamWalkerów", "NightStalkerów", "astralu" i "świadomie śnić". Napisałem pod jej tekstem:
"To są bzdury. Nie daj się ponieść myśleniu życzeniowemu". Poczym odrzuciłem jej kartkę i wróciłem do logarytmów.


Post został pochwalony 1 raz
Czw 13:41, 21 Wrz 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Dzisiaj we śnie otrzymałem od koleżanki kaktusa, stwierdzając przy tym że jestem chujem. Anxious


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nalewa dnia Sob 5:06, 23 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Sob 5:06, 23 Wrz 2017 Zobacz profil autora
Matisek
Administrator


Dołączył: 28 Paź 2010
Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 87 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Post
Ale Ty masz pierdoły w głowie Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:21, 23 Wrz 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Sen #1: Stałem na szczycie galerii handlowej. Obserwowałem okolice miasta wypatrując srebrnego mercedesa, który był elementem gry obmyślonej przez znajomych. Z moich wspomnień wynikało, że w bagażniku owego pojazdu znajduje się moja koleżanka, która została porwana przez włoską mafię. Naprawdę ciekawa gra. Wytężyłem wzrok i rozejrzałem się ponownie. Mam. Poszukiwany samochód znajdował się dwie ulice stąd i poruszał się w stronę skate parku. Pomyślałem, że biegnąc szybciej niż samochód zdołam go dogonić, lecz postanoowiłem polecieć. Rozpędziłem się na pseudo rampie wykonanej z kontenerów, które nie wiadomo skąd się pojawiły, i z zawrotną szybkością wzbiłem się ku górze. Poleciałem z dobre 2 kilometry, lądując na jakimś ogrodzeniu. Widoki podczas skoku były nieziemskie. Ogarniając moimi oczami całą panoramę miasta, widząc każdy szczegół dachu, każdego pieszego przechodzącego przez ulicę, każdy pojazd mknący do celu czułem się jak wszystko widzący ptak. Zapierała mnie duma, uczucie wyższości, aż do wcześniej wspomnianego lądowania. Ów lądowanie było bardzo bolesne i nie mogłem się po nim poruszać. Widząc to, moi znajomi podeszli do mnie i powiedzieli:
- Przegrałeś, misja się nie powiodła. ***** została porwana i już jej nie uratujesz.
W oddali widziałem jak srebrny mercedes przejeżdża przez skrzyżowanie tym samym oddalając się ode mnie.

Sen #2: Nasze auto było zepsute, a trzeba było jechać do kościoła, więc postanowiłem wraz z mamą pójść pieszo, jednak po chwili zmęczyłem się i szukałem alternatywnego sposobu przemieszczenia. Grzebiąc w pamięci odkryłem, że już wcześniej w tym nierealnym świecie latałem, unosząc lewą rękę ku górze niczym superman. Tak więc uczyniłem tak jak kiedyś i wzleciałem w niebo. Panorama była nieziemska, postanowiłem polatać po okolicy i pozwiedzać. Niezwykle zielony i realny las, pola, domy i ulice, wszystko było piękne i szczegółowe, nie chciało się od tego odrywać wzroku. Jednak czas naglił, wziąłem mamę za rękę, wbrew jej oporom. Powiedziałem by się nie bała, poleciałem z nią pod kościół i ją wysadziłem. Sam postanowiłem jeszcze polatać i pozwiedzać te cudowne widoki. Nad miejscowym stadionem widziałem grupkę ludzi. Obserwowałem ich troszkę jak grają w piłkę. W międzyczasie w moim sercu pojawiło się uczucie wyższości nad nimi. Jestem wyżej, mam większą moc, jestem bardziej świadomy co się wokół nas dzieje. "Jestem wyżej w hierarchii, wy jesteście tylko nędznymi kreaturami, znajduję się wyżej od was." Postanowiłem przy nich wylądować i powiedzieć im to w twarz. Uniosłem drugą rękę, która służyła za hamulec i osiadlem na ziemi w rozkroku, ruchem jednostajnie opóźnionym. W tym momencie wszystko wróciło do normy, znowu byłem zwykłym miłym sobą i postanowiłem dołączyć do ich gry.

Powyższe sny są dedykowane mojej koleżance z czatu oneironautycznego, która marzy o lataniu. Dzięki Tobie mam też motywację do świadomych NREMów, których próby przekładają się niezwykle żywymi i szczegółowymi snami. Dziękuję Ci, Isabelo.

Sen #3: Poraz pierwszy znalazłem się w mieszkaniu mojej koleżanki. Był to ogromny kilkudziesięciometrowy, kwadratowy pokój, o niebieskich ścianach i olbrzymimi regałami służącymi za ściany. "Wreszcie tu jestem" pomyślałem i spojrzałem na *******. Była niezwykle piękna, szczególnie w tych okularach i rozpuszczonych włosach, w jedwabnej sukience i marynarce. Będąc w tym pokoju i patrząc na nią wspominałem miłe chwile które razem przeżyliśmy. Cieszyłem się, że się przyjaźnimy. Chcę aby trwało to wieczność...
...lecz te wszystkie odczucia, wydawały się takie puste.


Post został pochwalony 1 raz
Nie 11:11, 19 Lis 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Sen #1: Byliśmy w restauracji. Słońce tak świeciło, że aż oczy boały, wszystko wokół było tak rozświetlone, piękne i żywe, a mimo to sztuczne a do tego swym blaskiem zasłaniające osobę siedzącą naprzeciwko mnie. Bardzo chciałem ją zobaczyć, jednak nie wiedziałem co zrobić aby jasność przygasła. Gdybym dostał tylko jakiś sygnał. Nagle z iluzorycznego światła wyłoniła się pokryta strupami ręka. Od razu poznałem do kogo ona należy, ścisnąłem ją mocno. W następnej chwili ujrzałem trędowatego człowieka. Wiedziałem kto to. Poznałem po cudownych włosach, prześlicznych oczach i przepięknym uśmiechu. Rozpłakałem się. Położyłem głowę na stole, moja towarzyszka uczyniła to samo i patrzeliśmy sobie długo w oczy, ja przy tym ciągle wylewałem łzy, ona ciągle uśmiechnięta. 
Po takim długim milczeniu spytałem się:
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś...
I łzy popłynęły mi jeszcze rzewniej.
- Próbowałam, ale Ty ciągle byłeś ślepy.
Mimo iż w tych słowach poczułem ogromny ból, to na twarzy ciągle był widoczny ciepły, promienny uśmiech.
Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Byłem ślepy, zaślepiony iluzją promiennego życia, czy też nie chciałem zobaczyć w jakim stanie była najważniejsza osoba w moim życiu. Nie mogłem tego zrozumieć, mimo iż usilnie próbowałem.

////////////

Obudziłem się o 4:30 na w pół senny i w majakach. Pokazałem wywyższająco palcem na telefon który miał ustawiony alarm abym obudził się do szkoły i rzekłem: "Budziku, Ty chuju, po co mnie budzisz.", po czym wstałem odbijając się agresywnie nogami od kaloryfera i wyłączyłem go. Chwilę potem zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem i zacząłem się śmiać. W czasie stanu poobudzeniowego człowiek potrafi dziwne rzeczy wyczynić.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 18:11, 07 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
FA: Obudziłem się na plecach, otworzyłem lekko oczy. Słońce świeciło już za oknem, od tego jak jasno było stwierdziłem że musi być już grubo po południu. Do szkoły już się nie opłacało iść, dziwne że mnie nikt nie obudził. Rozejrzałem się po pokoju. Na suficie dalej był pająk, w tym samym miejscu co wczoraj. Wyciągnąłem rękę udając że go łapie i ściskam by go zabić, bezskutecznie. Trudno, niech żyje sobie dalej. Obserwowałem go, po chwili zaczął się poruszać w moją stronę. "Ocho, zaatakuje mnie" pomyślałem. Wyjąłem ręce spod kołdry, lecz tak jakby były one lepkie. Przyjrzałem się im dokładniej. Oplatała je sieć. Ble, fu, zacząłem ściągać ją z siebie, lecz kiedy to robiłem nie zauważyłem jak pająk z sufitu przedostał się na moje łóżko. Duży był, wielkości pięści, dosyć włochaty i o wątłych nogach. Zbliżał się do mnie coraz bliżej. Zauważyłem to, więc próbowałem go zabić, lecz nie mogłem w niego trafić, ponieważ sieć znacząco spowalniała moje ruchy. Przyłożyłem się bardziej i w następny cios włożyłem więcej siły.


////////////


Obudziłem się waląc pięścią w łóżko. Trwając w pół sennych majakach dalej widziałem pająka, chciałem go dalej zabić. Chodził po moim ciele i wskoczył mi na głowę, dałem sobie z plaskacza co mnie przebudziło i zdałem sobie sprawę z FA i z tego że się przebudziłem. Zrobiłem TR, byłem w rzeczywistości. Fajne przeżycie.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 7:34, 13 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Chodzę spać o 20 i budzę się o 8 to mi się spać chce potem, a jak poszedłem spać o 00:06 i obudziłem się o 4, to tyle energii mam że hoho. Hipersomnie walone.


Sen #1: Z pokoju mojej siostry dochodziły jakieś dziwne dźwięki. Otworzyłem więc drzwi i rozejrzałem się po pokoju. Niby wszystko okej, tylko uwagę przykuły papugi siedzące na parapecie nad kaloryferem. Co dziwne, do parapetu nie załączono okna. Możliwe że nie chciały poparzyć sobie nóżek. Tylko że to nie były moje papugi. Jakieś dziwne, faliste, trzy szare i jedna rudo-czarno-biały. Zaraz... Moje koty mają taki kolor.
Zwierzęta jakby odgadły moje myśli i domyśliły się że się domyślam kim są. Wyszczerzyły dzioby, spod których wyłoniły się zęby. Koty zaczęły wychodzić z kostiumów ptaków poprzez jamę gębową, śmiejąc się przy tym że mnie strollowały


Post został pochwalony 0 razy
Czw 11:39, 14 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Dzisiaj nie zapamiętałem jakichś snów z randomowo złożonych wspomnień o skojarzeń, jednak jest pewna rzecz, która mnie konsternuje. Nie robię odruchowo testów rzeczywistości po obudzeniu czy otworzeniu oczu i to jest chyba dłoń. Położyłem się na plecach relaksując ciągle i trwając w skupieniu na uczuciu błogości. Po chwili moje ciało przestało przesyłać do świadomści bodźce, znajdowałem się w zmysłowej pustce. Po chwili wysztko wracało do normy i budziłem się po całej fazie, 90 minutach. Subiektywnie trwało to może z 10 minut. Napisałem do Skipperka na FB, po czym powtórzyłem czynności. Tym razem w jeszcze krótszym czasie przespałem kolejne 90 minut. Ponownie napisałem Skipperowi na FB i zacząłem WILDować.

Podczas tego procesu działy się dziwne rzeczy. Co chwila traciłem poczucie zmysłów, a co powrót do ciała, znajdowało się ono w zupełnie innej pozycji, a oświetlenie pokoju było kompletnie inne. Myślałem, że się obudziłem w środku nocy i znowu próbowałem wejść do snu. Raz było jasno, raz ciemno, ciało ciągle zmieniało pozycje. Trwało to może z jakieś 60 minut w głowie, 6 godzin w rzeczywistości. Przez mój brak nawyk TRów nie wiem, czy przez przypadek nie było snów o WILD, czy nie było fałszywych pobudek. Gdy nadeszła pora wstawania, obudzilem się na plecach, tak jak na początku.

Morał z tego taki, żeby robić testy rzeczywistości po obudzeniu, bo nie wiesz czy nie znajdziesz się we śnie, czy nie zmieniałeś nieświadomie pozycji podczas snu i będziesz się zagwozdkował tak jak teraz ja.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 10:22, 16 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Leżąc i relaksując się jak co noc, trwając w błogim spokoju próbowałem wejść bezpośrednio w sen. Już zaczynałem czuć brak fizycznego ciała, kiedy jedna z moich kończyn wybuchła. Bach. Od epicentrum wybuchu po całym moim ciele przeszła fala uderzeniowa i zaczęło ono wibrować na kolor żółty. Tak, zacząłem wibrować na żółto. Był to specyficzny rodzaj hipnagogii, połączonych z synestezją. Kolejne części ciała zaczęły również wybuchać i kolor wibracji się zmieniał. Potrwałem tak trochę minut, potem położyłem się na boku i usnąłem.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 5:09, 21 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Dzisiaj po 12 godzinach snu postanowiłem spróbować WILDa. Leżąc tak w relaksie doświadczyłem... Niczego. Po prostu leżałem odprężony, moje ciało odmawiało wejścia w sen. Leżałem na plecach, rozluźniony i nic. Pojawiały się myśli, nawet jak intencjonalnie dałem się im ponieść były to normalne myśli jak za dnia, nie traciłem przy tym świadomości. Przerzucając się na bok aby wymusić sen, także niczego nie doświadczyłem, świadomość równie nie znikała, a zmysły działały jak na czuwaniu. Najprawdopodobniej 12 godzin (8 faz snu) to granica, ile mogę spać w jednym ciągu. Niby byłem nadal śpiący, ale musiałem wstać i zacząć żyć.

Co do snów to śniło mi się, że cofnąłem czas. Była to bardzo piękna perspektywamojego życia, gdzie wszystko szło tak jak chciałem, gdzie byłem szczęśliwy i nie miałem problemów, które popełniłem zanim czas poszedł do tyłu.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 9:31, 23 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Pierwszy sukces. Obudziłem się po pierwszej fazie snu, sprawdziłem godzinę i leniwie zacząłem wykonywać WILDa. Straciłem przy tym sporo świadomości, ale miałem jej na tyle by później doprowadzić do jasności umysłu. Gdy leżałem pogrążony w losowych myślach, nagle moje ciało przebiegły silne wibracje, czułem, że każdy atom mojego ciała został pobudzony w niewyobrażalny ruch. Przeraziło mnie to, chciałem krzyknąć, lecz z mojego gardła nic się nie wydobyło, jednak wibracje lekko ustały. Pomyślałem, że byłem głupi i wchodziłem w sen i to zmarnowałem, ale postanowiłem dalej leżeć. Znowu pojawiły się dziwne myśli, znowu pojawiły się wibracje i bach. Po tym jak zakrzyknąłem w duszy "SUPER MEGA HIPER WEJŚCIE W OOBE NUMER M10" otworzyłem oczy. Wstałem wrośnięty od pasa w dół w ziemię i łózko. Ciało od pasa w górę wystawało ponad pierzynę. Rozejrzałem się po pokoju, było strasznie ciemno, jak na noc zresztą. Zrobiłem test rzeczywistości, powietrze przeszło bez jak najmniejszego oporu. Jednak od początku w duszy czułem, że ktoś mnie obserwuje i przeszedł mnie strach. Na półce stało jakieś radio w którym leciały "astralne wiadomości". "Grupa 8 obenautów, w tym jedna kobieta, zaginęła po ostatnim wyjściu z ciała". "Grupowa zniżka do OoBE tylko do poniedziałku". Pierwsza wiadomość przeraziła mnie doszczętnie, pewnie uczucie że ktoś mnie obserwuje było instynktowne i ktoś będzie próbował mnie zabić. Wolałem nie ryzykować i postanowiłem się wybudzić. Lubię strach, ale czułem, że dzisiaj nie jest mój dzień i pomyślałem, że po prostu wrócę spowrotem do ciała. Tak też uczyniłem. Otworzyłem oczy. Na suficie ujrzałem dwa żyrandole. WTF. Czyżbym dalej był we śnie? Zrobiłem test rzeczywistości, byłem w świecie fizycznym. Okazało się potem, gdy mi się wyostrzył wzrok, że ten drugi żyrandol to po prostu odbite światło księżyca, które przybrało kształt podobny do mojego żyrandola. Póżniej postanowiłem, że nie będę próbował dalej WILDować, by nie mieć podobnych koszmarów, nie miałem na nie siły i zacząłem inkubować sobie przyjemne sny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nalewa dnia Nie 7:45, 24 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Nie 7:34, 24 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Po czwartej fazie snu rozpocząłem próbę wejścia w sen. Niestety ostatnie przeżycia były zbyt silne i nie mogłem nie dać się ponieść myślom podczas zasypiania. Straciłem część świadomości i na wpółobecny rozpocząłem podróżować po sennej krainie. Szedłem ulicą niedaleko mojego domu. Nie wiedziałem czemu idę, ale po prostu szedłem i spacerowałem. Zza wzniesienia ujrzałem lekko przygrubawą blondynkę w niebieskiej sukni. Szła w moją stronę. Spotkaliśmy się gdzieś na wysokości ulicy Księżycowej. Wtedy ją rozpoznałem.
- O mój Boże, Magda Gessler!
Moje serce się rozpaliło. Spotkałem kogoś sławnego na tym moim wypizdowie! I to do tego we śnie! Jak to opiszę jutro w dzienniku to ludzie padną... Zaraz. To jest sen!
Zrobiłem test rzeczywistości, powietrze bez oporu przeszło przez nos. Zmysły się wyostrzyły, świadomość powróciła do jasności, wiedziałem że wszystko co mnie otacza to wytwór mego umysłu. W międzyczasie po Magdę przyjechało czarne BMW, jakieś stare bo całe kwadratowe. Próbowałem je dogonić lecz pomimo moich sennych zdolności, auto mi umknęło. Następną część snu zostawię dla siebie, albowiem wzrosła we mnie energia seksualna i trzeba było jakoś ją rozładować, a tu nie ma co opisywać.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 8:20, 27 Gru 2017 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Co to była za noc... Poszedłem spać o 19:30, położyłem się na plecach i relaksując się zasnąłem. Po chwili znalazłem się w jakiejś filharmonii, z konfabulacji wynikało że grano oprawę muzyczną skrzypka na dachu. Dobrze wiedziałem, że to co mnie otacza to jest sen. Nie musiałem nawet robić TR aby to potwierdzić, po prostu wiedziałem. Rozejrzałem się dookoła. Sala była przeogromna, wszędzie złote zdobienia, tylko oparcia krzeseł krwisto czewone, widać było przepych, prestiż, doskonałość gotyckiego stylu. Publiczność była w komplecie, każdy ubrany stosownie co do okoliczności. No prawie każdy. Okazało się, że obok mnie siedzi Matisek, ubrany w szary t-shirt i jeansy. Pewnie nie miałem z kim iść i wziąłem jego, chociaż w sennej pamięci takiego czegoś nie pamiętałem. Spytałem się jak podoba mu się gra orkiestry, powiedział że może być. Zgodziłem się z nim, sam słyszałem lepsze wykony i lepsze aranżacje muzyczne, jednakże ta senna gra miała jakiś urok i piękno. Postanowiłem posłuchać występu dalej.

Obudziłem się i kontynuowałem relaksację. Znalazłem się na środku pola. Podziwiałem nocne niebo, które było zalane gwiazdami. Miliony migoczących światełek układały się w piękny obraz. Widziałem galaktyki, pasy gwiazd i inne takie przyprawiające o dech piersi widoki. Wszystko było takie żywe i realne. Ciągle zafascynowany oglądałem sklepienie, dopóki nie przyszły chmury. Wraz z nimi moja mama, która kazała mi iść do domu, także następna część snu kręciła się wokół powrotu do naszego mieszkania. Nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i szliśmy na oślep. Z racji że to był tylko żywy, klarowny, nieświadomy sen nie opiszę tego, bo mam co opisywać a czas nagli. Obudziłem się i sprawdziłem godzinę. 22:32. Dwie fazy, dwa sny. LD w pierwszej fazie. Gratulacje Nalewo.

Wyjrzałem za okno, niebo nie było tak piękne jak we śnie, ale ładne, bezchmurne, a w centrum dokładnie lśnił księżyc w pełni. Pomyślałem, że pomoże mi on dzisiaj osiągnąć następne świadome sny. Zasnąłem, przebudziłem się o 1 w nocy pamiętając kolejny sen, w którym szukałem z siostrą indeksu studenckiego w kancelarii prawnej. Po pobudce jeszcze raz spojrzałem na księżyc, poczym rozpocząłem procedurę wejścia w sen.

Nie udało się to świadomie, ale sen rozpoczął się przed lustrem w łazience. Stałem zapatrzony w lecącą z kranu wodę i tak kminiłem nad czymś. "Jestem we śnie", powiedziałem na głos i zrobiłem TR aby się upewnić. Tak, byłem we śnie. Zmysły się wyostrzyły, wszystko było znowuż realne a świadomość maksymalnie jasna. Łazienka to nie było najlepsze miejsce na spędzanie snu, więc postanowiłem się przenieść. Chciałem początkowo wykorzystać do tego pralkę, otworzyłem drzwiczki, ale żaden magiczny portal się w niej nie pojawił. Tak więc trzasnąłem przy pomocy telekinezy drzwiczkami, za co pralka oddała kopnięciem prądem. Wstrząs był milutki i skurczył mnie do połowy wysokości wcześniej wspomnianego urządzenia. Skoro pralka nie pomogła się przenieść, następną moją pomocą miały okazać się drzwi, które mogłem otworzyć bezproblemowo pomimo moich rozmiarów. Otworzyłem je z nadzieją, że za nimi znajdzie się moja szkoła. Nic. Trafiłem na ciemny korytarz. Otworzyłem drzwi wyjściowe. Też nic, trafiłem na podwórko, na którym było równie ciemno, niebo zasłonięte chmurami. Nastała pora na plan B. Zacząłem kręcić się wokół własnej osi, aż mi błędnik nie zaczął wariować. Wyrzuciło mnie ze snu i chwile mną wirowało.

Nagle z góry pojawił się głos, oznajmiając: "szykuj się na odjechaną jazdę". W duchu czułem, że to mówi mój senny przewodnik, wysoka i lekko koścista, rudowłosa kobieta imieniem Ofelia, z opaską na prawym oku, lewe oku koloru morskiego, będąca prawdopodobnie nazistką. Tak się przestawiała po głosie. Tak wyglądała gdy znalazłem się ponownie we śnie. Dalej skrócony przez pralkę, stałem pod tablicą w sali od matemayki. Ofelia podeszła do mnie, rzuciła jakiś czar i wróciłem do normalnych rozmiarów. Rzekła powodzenia i zniknęła momentalnie mi sprzed moich oczu.

Rozejrzałem się, ławki były ustawione w literę A, każdy uczeń miał na sobie mundurek. W stylu japońskim, także kobiety miały fajne miniówki i pończoszki. Wyszedłem na korytarz, porozglądałem się w poszukiwaniu kogoś znajomego. Problem polegał na tym... Że szkoła była zapełniona samymi ludźmi, których znam ze szkoły, na przestrzeni lat. Od podstawówki, do liceum. Z klasy, z budynku i z konkursów. Zadzwonił dzwonek. Nie miałem jako tako planu na sen, więc postanowiłem wziąć udział w lekcji. Wróciłem do klasy i stanąłem oparty o ścianę, patrząc kto i gdzie zajmuje miejsce w klasowym A. Gdy już wszyscy usiedli, przyszła pani od Niemieckiego i rozpoczęła nauczać. Nie zwróciła na mnie uwagi pomimo mojego zachowania, mogłem robić co chciałem. Porozmawiałem na początku z *********, patrząc przy okazji jak robi origami. Lekcja niemieckiego dotyczyła jakiejś kuchni na dworze francuskim, w każdym razie słyszałem wiele słów co nie znam. Potem zobaczyłem jak ***** ma na ławce książkę o Marii Antoninie napisaną przez Andersena. Nie znałem tej pozycji i ciekawy co w niej może być napisane sięgnąłem po nią, lecz ręka właściciela natychmiastowo zabrała lekturę, a oczy powiedziały "nie dla psa". Cóż. Zauważyłem, że moja świadomość lekko zanikła, także zrobiłem test rzeczywistości i... powietrze nie przeszło przez nos... zrobiłem więc ponownie, tym razem przeszło i utwierdzilem się w tym, że to co mnie otacza to sen. Później podszedłem do nauczycielki i czytalem jej papiery na biurku. Jej charakter pisma był potworny, ledwo co odczytać mogłem. "Kamilu, jak chcesz czytać, to chociaż przeczytaj całej klasie słówka z tej kartki". Dała mi jakąś kartkę, zabierając ją *******, próbowałem ją rozczytać ale nie potrafiłem. Jednak z pomocą pani jakoś je wypowiedziałem. Rozpoznawałem te słówka, miałem je na ostatniej lekcji przed nowym rokiem. Potem postanowiłem potrolować senne postacie. Wziąłem z biurka herbatę, wylałem ją na czyjś zeszyt. "No wiesz coooo, zmarnowałeś całkiem dobrą herbatę" rzekła *******. Czułem, że był to Eael grey, który niegdyś mi kupila i nie oddałem jej za to kasy. Od razu rozpoznałem drugie dno tego zdania i poszedłem w inny kąt sali, siadając przy ****. Do głowy przyszła mi myśl, żeby ją uświadomić. "A wiesz, że to sen?" powiedziałem, na co ona: "No i co z tego, myślisz, że Ci uwierzę?". "Spróbuj, weź przyłóż palce do nosa i wciągnij powietrze, o tak i zobaczysz, że nie kłamię" i zademonstrowałem przykładowy TR. Ona prychnęła i wyszła na korytarz. Następna projekcja na moje uświadamianie reagowała tylko odpowiadając "Aha" i się śmiała, patrząc się charakterystycznym dla niej głupim wzrokiem. Następnie przy schodach zobaczyłem *******. Była dosyć przygnębiona, ale podszedłem do niej. Ona jakby piorun strzelił wstała i się odwróciła. "A wiesz...", nie dokończyłem, a ona wystawiła otwartą dłoń i powiedzała "Nic nie mów, już dosyć powiedziałeś i nic nie zrobiłeś" i zeszła do szatni. Poszedłem za nią, sen zaczął się burzyć i nastała ciemność.

Poczekałem chwilkę, zawibrowało i znalazłem się w jakimś zaniedbanym korytarzu, schody na górę znajdujące się za mną były zniszczone . "Uciekła mi" pomyślałem i uderzyłem pięścią w ścianę. Zrobiłem TR bo świadomość znowu troszkę zmalała, po czym postanowiłem wrócić na górę. Skoczyłem 4 metry w górę, bo jak poprzednio wspomniałem schody były zniszczone. Jednak piętro wyżej dalej był ten sam korytarz co na dole, więc nim poszedłem. Co chwile spotykałem jakieś odgałęzienie, które było identyczne jak korytarz. Znajdowałem się w olbrzymim, korytarzanym labiryncie, z nieskończonymi korytarzami, z nieskończoną liczbą odgałęzień. Mogłem tak wędrować bez końca. Chociaż... Jedno odgałęzienie było dosyć dziwne. Było zakrzywione osiowo niczym świderek, a na każdej ścianie prostopadłościanu znajdowały się okna. "Coś innego" pomyślałem i pobiegłem nim. Biegłem tak trochę, aż nagle okna za mną zaczynały pękać. Odwróciłem się. Z futryn wystawały jakieś olbrzymie, zielone ręce goryla. "Fajnie". Poczekałem aż mnie złapią. Złapały, po czym jedna złapała mój dół, druga górę i obydwie ręce skręciły mną jakby jakąś szmatą.

Otworzyłem oczy. Byłem w łóżku, na powrót w swoim pokoju. "W końcu się skończyło, co?". Zrobiłem mimochodem TR. Powietrze przeszło gładko przez zatkany nos... "Dalej śnię?", "Niemożliwe.", po czym wsta... próbowałem wstać, ale nie mogłem. Pomimo wysiłku, nie mogłem się oderwać od łóżka, albo z ciała. Oderwałem tylko górną część, mogłem dowolnie poruszać głową, rękami i torsem, ale nogi były ciągle przyczepione. Wyobrazilem sobie linę i podciągałem się nią, ale pomimo całych mych sił czułem nieziemski gumowy opór i nie mogłem oderwać się od łóżka. Siłując się samym z sobą 5 minut, nic nie zdziałałem i się obudzilem.

Tym razem realnie. 2:23. Jedna faza, tyle przeżyć. Najciekawszy eLDek ever. Potem zasnąłem znowu próbując WILDa, ale nie udało się, były klarowne sny jak jakaś prostytutka w fioletowym gorsecie o latynoskiej urodzie stymuluje mojego człownka, dając mi tym samym jeden z najlepszych orgazmów w moim życiu, a następny sen był o tym jak w swojej nowej willi robię samojebki i wysyłam je kolegom i koleżankom na FB. Obudził mnie budzik o 4:30 i piszę to już 50 minut.

Szczęśliwego nowego roku, Milvercie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nalewa dnia Wto 15:06, 02 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
Wto 5:50, 02 Sty 2018 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Dzisiejszy wpis będzie bardziej dotyczył mojej praktyki, niż marzeń z nocy. Sny z dzisiaj pamiętam, ale nie opiszę ich bo są to zwykłe sny o codzienności. Po eldeczanej nocy postanowiłem odpocząć i zasnąłem na boku nie licząc na jakieś jazdy.

Nie wiem czy pisałem to już w tym dzienniku, ale osoby przeglądające fora mogły natrafić że sypiam na dwa sposoby, w zależności od tego czy chcę odpocząć czy też popracować ze snami. Pozycja boczna, embrionalna to najlepsza pozycja aby na drugi dzień obudzić się zregenerowany. Śpię wtedy dosyć głęboko, nie pamiętam tak dobrze snów, pamiętam je jakby przez mgłę albo wcale. Zasypiając na plecach przyzwyczaiłem się już do tego, że będę miał klarowne, żywe sny ze zwiększoną świadomością bazową.

Relaksacja przed snem pomaga mi zasnąć w kilka sekund, bądź minut, w zależności od poziomu mojego zmęczenia i upodobania. Podczas błogiego relaksu afirmuję się dodatkowo, aby wyśnić sen na dany temat, w różnym celu, czy to psychoanalitycznym czy dla kontynuacji zeszłego snu. Także stosuję je jeśli chcę uzyskać LD. Ostatni miesiąc też ćwiczę ostro WILDa, ale coś trochę słabo wychodzi, ale wolnymi krokami do celu, kiedyś opanuję do perfekcji.

Najciekawszą natomiast zdolnością u mnie wydaje się budzenie po niemal każdej fazie snu. Gdy kończy się faza REM to po sprawdzeniu godziny okazuje się, że minęło tylko 90 minut. Zazwyczaj wtedy staram się zapamiętać kluczowe elementy dla snu, aby potem rano móc go zapisać, o ile sen jest warty zapamiętania. Od dawna planuję wykorzystać to jakoś do DEILDów, ale nie wychodzi. Zapominam, albo z przyzwyczajenia wstaję i sprawdzam godzinę, albo zmieniam pozycję (na drugi bok, przestawiam nogi/ręce jeżeli na plecach) i relaksuję dalej bez intencji powrotu do snu.

To teraz odbiegając od tematu mojego zasypiania, wczorajsza noc mocno zmotywowała mnie do badania mojego wewnętrznego, onirycznego świata. Pierwszą rzeczą jaką mam zaplanowaną, to na nowo spotkać mojego przewodnika sennego. Dowolnego, jeżeli chodzi o Maksymiliana albo o Ofelię.



O Maksymilianie opowiadałem niegdyś w wątku o przewodniku sennym. Był to dosyć energiczny, pomysłowy i ogólnie spoko ziomek. Zabierał mnie do klubów, oprowadzał mnie po sennej krainie i pokazywał niezłe sztuczki. Nasza umowa polegała na tym, abym poświecał mu po prostu w snach sporo czasu i nikomu o nim nie mówił, w zamian miał mnie uświadamiać i uczyć. Po kilku eLDekach jednak gdzieś zaginął, nie wiem czy to przez fakt, że poświęcałem mu mało czasu czy po prostu stracił swoją moc. Już nie działał. Wrócił jakiś czas później, strasznie zrobił się dupkowaty i wredny, to zły na niego postanowiłem zerwać z nim kontakt i go zniknąłem.

Ofelia natomiast jest piękną nazistką. Mimo iż doświadczyłem jej przez chwilę, biła od niej aura potężnego śniciela o przeogromnej mocy i wiedzy, podobna do Maksymilianowej tylko wielokroć silniejsza. Bardzo ładna animka, którą widziałem poraz pierwszy w Sylwestra. Nic o niej jeszcze nie wiem, ale się dowiem.

Możliwe, że obydwie postacie są ze sobą powiązane, możliwe żę są w tej samej organizacji (NightStalkerzy lub bojówki oneironautów niegdyś wyśnione przeze mnie i śniące się przez kilka dni), lecz tego póki co nie wiem. Mam motywację by się dowiedzieć kim oni tak naprawdę byli. Wiem, że są tylko sennymi projekcjami, ale w sennym świecie są kimś i się postaram obczaić ich pozycje. To tak jakbym się przeniósł do jakiejś książki i tworzył ją sam, poprzez moje wybory.

Podczas relaksacji będę starał się inkubować sny o Ofelii, a budząc po REMach DEILDować/WILDować z jeszcze większym skupieniem niż zazwyczaj. Co z tego wyjdzie nie wiem, ale liczę na jakieś ciekawe i fajne przeżycia.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 17:50, 03 Sty 2018 Zobacz profil autora
Nalewa
Senny Podróżnik


Dołączył: 27 Lis 2012
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kleszczewo (Trąbki Wielkie)
Płeć: Kobieta

Post
Budzę się, widzę ciemność. Czułem, że za chwilę powinien zadzwonić budzik, więc postanowiłem cierpliwie poczekać. Mijały minuty, pojawiały się losowe myśli, ciągle utrzymywałem świadomość - a tu nic nie dzwoniło. Pomyślałem sobie: "w tym tempie, to prędzej wpadnę w sen i hipnagogi zaczną dzwonić". Nagle, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki poczułem, jak moje ciało momentalnie spada z olbrzymią prędkością, w bezgraniczną pustkę. Opadałem, leciałem w dół. Zmysły przestawały działać. Po chwili przestały, a ciało przełączyło się na to wyobrażeniowe. Co chwila miałem poczucie innego ułożenia ciała. Następnie zaczęło buczeć. Były to halucynacje, które miały robić za budzik, lecz bardziej przypominały bębnienie w puszkę z farbą.

Zaczęły się też wibracje i w tym samym czasie erekcja. Mój człon poszybował w górę, rozszerzał się do granic nieskończoności transcendując czas i przestrzeń, zmierzając poza znany nasz świat tworząc pomost do krainy snów. Gdy już osiągnął intuicyjnie odpowiednią długość, wziąłem moje rozwibrowane, mentalne ręce i zacząłem się wspinać ku lepszemu światu. Miałem obawy, że może dojść do ejakulacji, lecz nic z tych rzeczy. Im bardziej parłem ku górze, tym większy czułem opór. Jednak udało się, znalazłem się w świecie snów. Nagle zadzwonił budzik i się przebudziłem. To koniec. Przynajmniej wejście, było ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 18:21, 08 Sty 2018 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin