Dziennik snów - Softenik.

Dzisiejszy sen był dziwny, zbyt długi, bym go opisał, bo większość rzeczy zapomniałem. Byłem w świecie Zombie, i wszędzie one chodziły, ze mną wędrowały jeszcze 2 osoby - mój kompan, dorosły mężczyzna, i jego dzieciak, chłopak, na oko 8 lat. Za mało pamiętam, ale wiem, że przechodziliśmy przez mały domek, w którym spał niedźwiedź (O.o), a dookoła jego leżały wszędzie jabłka... Ta, dziwne, ale to dopiero początek. Jak przeszliśmy przez domek zobaczyliśmy 2 zombie, byli oni koloru niebieskiego i mówili, że nas zabiją, że to koniec i inne takie, podchodzili do nas, a nie wiem czemu, mały dzieciak włączył tryb debila i zaczął podchodzić do zombie... oczywiście kompan go odciągał, wziął na ręce i uciekaliśmy. Jeden zombiak zaczął biec za nami, uciekaliśmy, z bliska możnabyło zobaczyć, że jego skóra była w różnych kolorach, głownie niebieski i zielony. Jak tak biegliśmy, kompan powiedział, że jego skóra jest pokryta materiałem wybuchowym... WTF?! Ale okej, nagle zobaczyliśmy drugiego zombiaka, i postanowiliśmy się rozdzielić, ten z niebieską skórą pobiegł za kompanem... i wybuchł... prawdopodobnie kompan zginął razem z jego dzieckiem, ale nie wiem. Za mną zaczął biec drugi, ale o dziwo, nie miał zamiarów mnie zabić, tylko poczekał, mówiąc, że ktoś inny się tym zajmie. Przybiegł inny, ale jego skóra była koloru metalicznego i też mówił, że wybuchnie, ja się schowałem za wozem (PS. BYŁEM OBOK MOJEGO DOMU! WTF?!), a on mnie zaskoczył, siedział obok mnie i się uśmiechał (szatańsko) , myślałem, że wybuchnie, ale ja nagle zacząłem biec bardzo szybko, patrzę, a tu mam trzecią nogę, jakąś zieloną i w ogóle dziwną, odbiegłem daleko i... Koniec snu. DAFUQ, dziwny sen i to bardzo.

Post został pochwalony 0 razy